Już co piąta firma w Polsce padła ofiarą ataku ransomware, a niemal 40% z nich zdecydowało się zapłacić okup cyberprzestępcom.

Polska administracja publiczna jest coraz częstszym celem cyberataków, a etyczni hakerzy twierdzą, że złamanie zabezpieczeń w przychodniach, szpitalach czy urzędach trwa od 3 do 5 godzin, co rodzi poważne ryzyko dla bezpieczeństwa obywateli i stabilności instytucji.

Dziennik Rzeczpospolita w artykule z 22 maja 2025 r. autorstwa Michała Duszczyka pt. „Cyfrowa ochrona dziurawa jak sito. Gdzie jest najgorzej?” porusza niezwykle istotny problem, z którym zmagają specjaliście cyberbezpieczeństwa czuwający nad systemami odporności bezpieczeństwa firm i administracji publicznej.

Specjaliści z branży cyberbezpieczeństwa podkreślają, że do każdej instytucji publicznej w Polsce można włamać się maksymalnie w ciągu trzech dni, a problem potęguje fakt, że tylko 15% podmiotów z sektora publicznego przeprowadza testy penetracyjne. Cyberprzestępcy korzystają dziś z zaawansowanej sztucznej inteligencji, w tym z deepfake’ów, aby skuteczniej atakować systemy i personel, a skutki tych działań mogą być tragiczne – jak pokazują przykłady sparaliżowanych szpitali w Polsce, Niemczech czy Francji.

Eksperci apelują o wdrażanie nowoczesnych metod ochrony oraz regularne testy bezpieczeństwa, ostrzegając, że zwykłe oprogramowanie antywirusowe jest dziś bezużyteczne wobec dynamicznych zagrożeń opartych na AI.

Kluczowe jest stosowanie systemów wczesnego wykrywania zagrożeń, szkoleń z zakresu cyberhigieny oraz ograniczonego zaufania w kontaktach elektronicznych. Konieczne jest także zwiększenie inwestycji w audyty bezpieczeństwa oraz rozwój krajowych standardów ochrony danych w instytucjach publicznych.